Rządowe Centrum Bezpieczeństwa, zdaje się, nie zauważyło potężnej burzy idącej na Lublin. Mieszkańcy nie otrzymali sms-owych ostrzeżeń. – Mimo że alerty przychodzą w przypadku bardziej błahych sytuacji – mówią rozgoryczeni mieszkańcy.
Na ulicy Legendy na Czechowie powalone drzewo upadło na zaparkowany samochód. Mazda miała zgnieciony tył i wybitą tylną szybę. Ulica Czaplińskiego – konary zniszczyły doszczętnie ogrodzenie i częściowo bramę do jednej z posesji.
– Ulica Braci Wieniawskich. Tutaj są najprawdopodobniej największe zniszczenia na Czechowie. Ulica przez kilka godzin była nieprzejezdna. Powalone drzewa uszkodziły kilkanaście samochodów – donosił z samego rana jeden z naszych reporterów.
Nocą Lublin nawiedziła potężna burza, jakiej nie widziano tu od dawna. Kiedy nasi dziennikarze krążyli po mieście, dokumentując zniszczenia, wiele razy słyszeli te same pytania: – Czemu nie było ostrzeżenia? Dlaczego nie przyszedł sms?
Wiadomości o zagrożeniach wysyła Rządowe Centrum Bezpieczeństwa. Jak informuje na swojej stronie, wiadomości tekstowe „są wysyłane tylko w nadzwyczajnych sytuacjach, gdy zagrożone jest bezpośrednio życie i zdrowie. W zależności od zaistniałych okoliczności”. Jest też wyjaśnienie, że alert powstaje na podstawie informacji o potencjalnych zagrożeniach otrzymywanych z ministerstw, służb np. policji, straży pożarnej, urzędów i instytucji centralnych np. IMGW oraz urzędów wojewódzkich. „Rządowe Centrum Bezpieczeństwa (…) non stop monitoruje sytuację pod kątem wystąpienia różnego rodzaju zagrożeń – 24 godziny na dobę i 7 dni w tygodniu” - czytamy.
Tym razem jednak sms nie nadszedł. Pan Krzysztof nie kryje rozgoryczenia. Jemu nawałnica zniszczyła pawilon ogrodowy. – Nie chodzi o mnie, bo trudno taką rzecz byłoby zabezpieczyć – mówi. – Jestem rozczarowany i zawiedziony tym, że mieszkańcy nie zostali ostrzeżeni, ani przez RCB, ani służby wojewody o nadchodzącym zagrożeniu. Tym bardziej, że alerty przychodzą w przypadku bardziej błahych sytuacji. Gdyby teraz był taki sms, to może udałoby się uniknąć wielu zniszczeń, może ktoś przeparkowałby samochód, może ktoś uprzątnąłby z ogrodu jakieś przedmioty – dodaje.
Zobacz: Lublin. Zniszczenia po nawałnicy na Czechowie i Czubach
Agnieszka Strzępka, rzecznik prasowy wojewody, tłumaczy, że oprócz ogólnodostępnych informacji z IMGW, urząd nie otrzymał żadnych alertów. Na stronie (na którą mało kto zagląda) Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego znajduje się alert z poniedziałku z godz. 7.26. Media ostrzeżenie z IMGW otrzymały o godz. 12.11, czyli na kilkanaście godzin przed burzą.
Bożena Wysocka z RCB wyjaśnia nam, że Centrum opiera się na informacjach i ostrzeżeniach od właściwych instytucji. W tym wypadku od IMGW. Synoptycy alarmowali w poniedziałek o burzowym zagrożeniu 1 stopnia dla całego kraju, ale nie było zapowiedzi tego, co się wydarzyło w Lublinie.
– Wszystkie ostrzeżenia publikujemy na naszych kanałach w mediach społecznościowych – zaznacza Wysocka i tłumaczy, że Lublin w informacjach od meteorologów nie był specjalnie ujęty: – Na podstawie ostrzeżeń z IMGW, dyrektor RCB podejmuje decyzje o wysłaniu alertu. I taką wiadomość wysłaliśmy. Na Podkarpacie – dodaje Wysocka.
Przejrzeliśmy kilka podkarpackich portali. Żaden nie donosi o nawałnicach.